Blok IV, pokój nr 4 (cz.1)
Opowiadanie II Blok IV, pokój nr 4 (cz. 1) „ … może kiedyś był lekarzem, bądź jest po prostu pospolitym ćpunem” Panował półmrok. Odgłos łap uderzających o blaszaną podłogę odbijał się od ścian. Powodował je średniej wielkości, szaro-brązowy pies. Przywabił go zapach smażonego mięsa, o które tutaj nie było trudno. Biegł, niewzruszony widokiem zawalonego wnętrza budynku. Nagle rozległ się dźwięk pękającego stropu. Trzeba przyznać, że instynkt przetrwania zareagował w odpowiednim momencie. O mały włos, kilkuset kilogramowa pułapka nie spadło mu na głowę. Lekko wystraszony obwąchał gruz, po czym ruszył za zapachem celu podróży. Przybłęda nie zważał na potłuczone szkło, którego kawałki powoli kolekcjonował w łapach. Dalej galopował w odmęt budynku. Można tylko zadać sobie pytanie, czy ten pies jest tak zdesperowany, by narażać własne życie dla jedzenia, czy też najzwyczajniej w świecie głupi.